powered by eastbook
Marcin Rychły

Kto za Łukaszenką?

Dla jednych połączenie prostego chłopa z kołchozu z bezwzględnym politykiem zarządzającym państwem silną ręką, dla którego władzy nie ma alternatywy. Dla drugich pełen miłości i dobroci Ojciec Narodu (tzw. Baćka), marzący o obudowie imperium sowieckiego, bratający się z ludem udziałem w sianokosach i zbieraniem kartoszki. Kim są wyborcy Aleksandra Łukaszenki? Dlaczego po ponad dwóch dekadach rządów polityk nadal cieszy się znaczącym poparciem wśród Białorusinów? Kto i dlaczego w wyborach prezydenckich 11 października pójdzie zagłosować na obecnego prezydenta?

Według danych niezależnej agencji NISEPI z 1 lipca br. aż 37,4 % Białorusinów deklaruje oddanie głosu na obecnego prezydenta. Poziom zaufania wobec głowy państwa wynosi natomiast 49%. Chociaż OBWE uznało ostatnie rezultaty czterech z rzędu wyborów prezydenckie za sfałszowane, faktem jest, że prezydent cieszy się znaczącym poparciem białoruskiego społeczeństwa.

Słodkie wspomnienia

Łukaszenkę popierają głównie starsi ludzie – emeryci często nie potrafiący odnaleźć się w rzeczywistości postsowieckiej. Dla osób odczuwających nostalgię za dawnymi czasami Baćka jest namiastką dawnego systemu i uosobieniem lepszej epoki, w której cały świat liczył się z ich ojczyzną. Głęboko przekonani, iż niskie ale wypłacane na czas i waloryzowane przed każdymi wyborami emerytury czy darmowe bilety na komunikację miejską, niskie opłaty za prąd i wodę nie byłyby możliwe bez Łukaszenki, głosują na swojego „ojca”. Jednocześnie nie mają świadomości rosnącego zadłużenia kraju i faktu, że rozbudowane gwarancje socjalne otrzymują na koszt własnych wnuków.

Pokolenie emerytów, popierających Łukaszenkę 20 lat temu jest powoli zastępowane następną generacją seniorów, dla których również pewność świadczeń socjalnych ma znaczenie ważniejsze niż wartości demokratyczne.

Europejska stabilność

Podobne podejście cechuje wielu prostych obywateli pracujących w państwowych zakładach przemysłowych i kołchozach. Tę grupę społeczną nie interesują postulaty wolności i transparentności państwa. Najważniejszą dla nich kwestią jest to, by mieć pracę i na czas wypłatę. Sprawy walki o demokrację traktują jako coś zbędnego, co ich bezpośrednio nie dotyczy. Żyjąc praktycznie od zawsze w ramach państwa niedemokratycznego, nie mają świadomości jak wyglądają rządy prawa. Nigdy nie czuli się zbytnio związani z białoruskim językiem i kulturą. Identyfikując się z Puszkinem bardziej niż z Kupałą i nie poczuli się szczególnie dotknięci ograniczeniami używania języka białoruskiego czy symboli narodowych wprowadzonych przez Łukaszenkę w latach 90-tych XX wieku. Co więcej, Białorusini, porównując poziom swojego życia do stopy życiowej swoich krewnych zamieszkujących inne kraje byłego Związku Radzieckiego, dochodzą do przekonania, iż wcale najgorzej im się nie żyje.

Choć może trudno uwierzyć, potwierdzają to międzynarodowe rankingi badające poziom życia w poszczególnych państwach, wg których Mińsk wyróżnia się nie tylko na tle krajów byłego ZSRR (nie licząc państw bałtyckich), ale i najbiedniejszych państw Unii Europejskiej. Wielu Białorusinów wierzy, iż ten względny dobrobyt osiągnęli właśnie dzięki Baćce.

Europejska praktyczność

Obecny prezydent cieszy się również poparciem wśród sporej części młodej inteligencji, także tej, która wykształciła się i mieszka na Zachodzie. Co prawda dla wielu z nich Alaksandr Łukaszenka jest synonimem prostego robotnika, który metody z kołchozu przeniósł na zarządzanie państwem, ale zarazem gwarantuje spokój i stabilizację. Chociaż są świadomi, że ich państwo w dużej mierze egzystuje dzięki rosyjskim pożyczkom, gospodarka ma niewiele wspólnego ze światem kapitalistycznym, a sam Baćka niszczy opozycję i łamie prawa człowieka, doceniają względną równowagę i fakt, iż ich kraj jest w korzystniejszej sytuacji niż chociażby pogrążona w wojnie Ukraina.

Ci wyborcy doskonale też wiedzą jak skończyły się przewroty w Libii czy w Egipcie. Popierając Łukaszenkę, dokonują wyboru mniejszego zła. Do sytuacji podchodzą na zasadzie: zmiana dyrektora teatru nie oznacza lepszej gry trupy. Dla wielu przykładem jest postawa białoruskiej czołowej światowej tenisistki Wiktorii Azarenko, która chętnie przyjmuje prezydenckie ordery i odznaczenia, pozuje do wspólnych zdjęć i ciepło wypowiada się o Baćce.

Wspomniana wojna w Donbasie będzie miała niewątpliwy wpływ na przebieg tegorocznych wyborów. Białorusini obawiają się powtórki scenariusza ukraińskiego u siebie, wiedzą że przeciwstawienie się rządom prezydenta, w tym także wybuch niepokojów i zamieszek, może zostać wykorzystane przez Moskwę. Pogrążony w kryzysie ekonomicznym i wystraszony naród białoruski pragmatycznie chce utrzymać względną stabilizację, której gwarantem jest Łukaszenka. Ci, którzy mają świadomość tej kwestii, niewątpliwie opowiedzą się w wyborach za obecnym obozem władzy.

Znaczącą grupę poparcia Alaksandra Łukaszenki stanowią ludzie, którzy kierują się przekonaniem o braku alternatyw poza partią władzy. Problemem aktualnej sytuacji białoruskiej sceny politycznej jest systemowa słabość opozycji. Skłócona w efekcie wewnętrznych podziałów i konfliktów, od lat nie potrafiąca wystawić jednego wspólnego kandydata w wyborach, nie stanowi najmniejszego zagrożenia dla rządów obecnego prezydenta. W efekcie nawet negatywnie nastawieni do Łukaszenki Białorusini często zrezygnowani podejściem i mierną postawą innych kandydatów, ostatecznie zdecydują się na poparcie Baćki.

Nowi Europejczycy

Tegoroczne wybory są pierwszymi, w których udział wezmą Białorusini urodzeni już w „czasach łukaszenkowskich”. Wielu młodym ludziom, którzy nie pamiętają innego przywódcy, trudno wyobrazić sobie Białoruś z innym prezydentem na czele niż z legendarnym Baćką Łukaszenką. W dodatku większość z nich nigdy nie była na Zachodzie a podstawowymi źródłami informacji i rozrywki są dla nich media rosyjskie prezentujące ‘moskiewskie’ spojrzenie na świat, wg którego nie ma innego rozwiązania jak kolejna kadencja rządów Baćki.

Alaksandr Łukaszenka wygrał wybory na urząd prezydenta Białorusi pięć razy z rzędu, w październiku wygra je zapewne po raz szósty. Będąc świadomym wszystkich przewinień i fałszerstw obecnego obozu władzy, warto podkreślić, iż wielu białoruskich obywateli 11 października z różnych powodów i często mocno przekonanych o słuszności swoich racji po prostu da kolejną szansę etatowemu prezydentowi.

Co więcej Łukaszenka najprawdopodobniej mógłby utrzymać się na swoim stanowisku bez kolejnego oszustwa wyborczego. Pytanie tylko, po co ma ryzykować, pozwalać organizować drugą turę i wreszcie jak ma rządzić krajem bez 80 procentowego poparcia społeczeństwa?

Gorzej jeśli, tak jak w anegdocie po wyborach w 2006 roku, wynik prezydenta okaże się za wysoki i „zbyt mało europejski” – i będzie trzeba go oficjalnie obniżyć do niższego i bardziej europejskiego poziomu…

Autor

Marcin Rychły o Białorusi podczas wyborów pisze dla Eastbook.eu.

POWRÓTarrow

PARTNERZY I DONORZY

Zdjęcie zatytułowane "Belarus" autorstwa Marca Veraarta, użyte na licencji CC BY.